Ten wpis musiał się tu pojawić. Prędzej czy później. W moim przypadku później bo natłok pracy i obowiązków mocno ogranicza moje „blogowe wojaże”, nad czym ubolewam ogromnie. Mimo wszystko, kiedy dzieciaki już śpią a ja czuję u siebie jakiś wieczorny przypływ mocy i chęci do pisania, zabieram się za to w tempie ekspresowym.
Dziś o maluszkach słów kilka bo tak naprawdę, wokół nich kręci się cała moja doba. Zaczynamy standardowo porannym wariactwem. Śniadanie, szybka kawa, kakao (oj bluzeczkę trzeba przebrać bo się rozlało), omlet dzielony na cztery, tylko w połowie posypany szczypiorkiem bo Igorek zielonego nie ruszy. Młody do przedszkola, Malwiśka do cioci lub babci bo rodzice pędzą do pracy. Powrót, obiad, kawa i czas dla nas. Nie zawsze bo gdzieś po drodze jest milion innych spraw do załatwienia ale….przecież doskonale wiecie o czym mówię 🙂
Uwielbiam lato, długie dni. To ż o godzinie 20:00 możemy posiedzieć przed domem, pograć w piłkę, pooddychać ciepłym, świeżym powietrzem. Jednak lato i wysokie temperatury sprzyjają odparzeniom pieluszkowym, o których właśnie chciałabym dziś trochę opowiedzieć. Podzielić się własnymi doświadczeniami i zachęcić Was, drogie mamy, do podzielenia się swoimi przemyśleniami.
Będąc młodą, jeszcze nie doświadczoną mamą, nie do końca umiałam poradzić sobie z tym tematem. Ilość produktów do pielęgnacji maluszków zupełnie mnie zaskoczyła i nie do końca wiedziałam co będzie najbardziej odpowiednie dla maleńkiego wtedy Igorka. A każda mama chce dla swojego maleństwa jak najlepiej. Częsta zmiana pieluszki czy podmywanie ciepłą wodą nie zawsze wystarcza, szczególnie gdy delikatna skóra dziecka jest narażona latem na szereg niesprzyjających czynników. Odparzenia pieluszkowe to częsty problem wśród dzieci i niemowląt, dlatego też jestem przekonana, że każda mama borykała się z nimi w mniejszym bądź większym stopniu.
Na podrażnienie skóry w okolicy pieluszki wpływa szereg różnych czynników, wilgoć czy ograniczony dostęp powietrza, a także indywidualna skłonność do powstawania zmian skórnych. Problem pojawia się również w momencie, gdy zbyt rzadka zmiana pieluszki spowoduje otarcia. Przyczyną odparzeń może być również stosowana dłużej antybiotykoterapia. Przekonałam się o tym osobiście, gdy malutka Malwinka rozchorowała mi się totalnie. Podawany jej wówczas antybiotyk spowodował ból, pieczenie, zaczerwienienie oraz dyskomfort w okolicy pieluszki. Początkowo nie miałam pojęcia czym te dolegliwości są spowodowane i zupełnie nie łączyłam ich z przyjmowanym antybiotykiem. Dopiero konsultacja z pediatrą pozwoliła mi zrozumieć temat bardziej.
Jak zatem zapobiegać odparzeniom i jak uchronić dziecko przed bólem i dyskomfortem? Najważniejsza jest oczywiście prawidłowa higiena okolicy pieluszkowej. Odkąd urodziła się Malwinka, sięgam po sprawdzone produkty, które darzę największym zaufaniem. CynkoKrem® to jeden z moich ulubionych produktów do pielęgnacji delikatnej skóry maluszka. Dostępny jest w wersji dużej (150 g) oraz w tubce (50 g). Ta mniejsza wersja sprawdza się idealnie w podróży, natomiast większą mamy wciąż w domu. CynkoKrem® zawiera w składzie dużą zawartość tlenku cynku, dzięki czemu zapobiega powstawaniu podrażnień i odparzeń, łagodzi uczucie swędzenia, hamuje rozwój bakterii a także przyspiesza regenerację naskórka. Tlenek cynku, stosowany miejscowo na skórę, wykazuje działanie przesuszające, przeciwzapalne, aseptyczne i ściągające. Ale to nie tylko ten składnik powoduje świetne działanie kremu. Znaleźć w nim możemy także lanolinę, pantenol, wosk pszczeli, oliwę z oliwek a także olej ze słodkich migdałów. Wszystko po to, aby skóra dziecka była nawilżona, odżywiona i miała uzupełnioną barierę lipidową. Ogromnym atutem tego produktu jest fakt, że może być on stosowany już od pierwszego dnia życia, bez obawy o delikatną skórę maluszka.
Drogie Mamy, jestem ciekawa jak Wy radzicie sobie z tematem odparzeń pieluszkowych. Podzielcie się swoim doświadczeniem w komentarzu pod postem!
pozdrawiam,
Joanna